Kilka dni temu zostałem zapytany, czemu maszyna pokazuje dziwne wyniki dotyczące prędkości. Eliptyk, w trakcie jazdy pokazuje prędkość wyrażaną w obrotach na minutę oraz w kilometrach na godzinę.
I o ile obroty są liczone zgodnie z prawdą, o tyle prędkość wyrażana w kilometrach jest wzięta znikąd. Orbitrek jest urządzeniem stacjonarnym i w rzeczywistym świecie nie używamy go do
podróżowania, dlatego jeśli mieli byśmy trzymać się ściśle prawdy, to ten sprzęt nie powinien mieć licznika kilometrów wcale.
Jeśli już chcemy mierzyć kilometry, to orbitrekowi bliżej jest konstrukcyjnie do roweru eliptycznego typu Elliptigo, niż do bieżni. Dywagując, wyniki podawane przez bieżnie też są przekłamane.
Porównując dalej do roweru, licznik rowerowy ma zamontowany kontaktron na kole przednim, a nie na korbie. Dzięki temu przy zmianie biegu w rowerze możemy np. kręcąc powoli jechać szybko i na
odwrót, a licznik będzie podawał w miarę wiarygodny wynik. W takiej sytuacji, jeśli chcemy, by orbitrek liczył przebyty dystans, to też powinien przeliczać kadencję. Dla w miarę realistycznych
wyników sprawa robi się coraz bardziej skomplikowana, bo jest związana z wagą koła zamachowego, generowanym oporem, siłami tarcia i innymi tematami, w których nie czuję się kompetentny.
Jeżeli przeanalizujemy trening orbitrekowy pod kątem fizjologii ruchu, to najbardziej zbliżonym naturalnym odpowiednikiem będzie narciarstwo biegowe, w którym pokonywane dystanse wylicza się w
inny sposób. Nie można przecież długości kroku narciarza pomnożyć przez ilość ruchów w celu uzyskania dystansu.
Przebieg w orbitrekach jest wskazówką, dzięki której można porównać jeden zrobiony trening do drugiego zrobionego na tej samej maszynie oraz określić przybliżony stopień zużycia sprzętu w
przypadku całkowitego przebiegu urządzenia. Próby przenoszenia wyników treningowych na rzeczywiście przebyty dystans są bezcelowe.
-Cezary