Tani gryf olimpijski marki MND Minolta.
W trakcie testów.
Moje doświadczenie i wiedza w dziedzinie sprzętu siłowego dopiero się rozwijają więc czytając bądźcie wyrozumiali i zostawcie uwagi.
Minolta to chińska fabryka, produkująca sprzęt fitness dla mniej i bardziej znanych producentów. Z niektórych ich produktów jestem zadowolony, ale większość rozczarowuje.
Specyfikacja:
Całkowita długość: 220cm
Materiał: stal
Ryflowana część chwytna
Maksymalne obciążenie: 320kg wg. producenta
Waga produktu: 20kg wg. producenta
Średnica części chwytnej: 30mm
Średnica części obciążeniowej: 50mm
Długość części obciążeniowej: 405mm
Długość części chwytnej: 1300mm
Tuleje miedziane
Wykończenie - chrom
Cena 250zł
Chwyt.
Gryfu ekonomiczny, bezmarkowy jest pierwszym, jakiego zacząłem używać w domu. Radełkowanie jest średnio agresywne, grube. Moim zdaniem zapewnia niezły chwyt. Ogólne wrażenie z dotyku jest ok, ale czuć, że jest to ekonomiczny sprzęt. Radełkowanie części chwytnej nie sięga do samego końca, znaczniki są po 1 na stronę. Grubość - 30mm ewidentnie przeszkadza przy martwym ciągu. Na gryfie 28mm mój chwyt jest znacznie pewniejszy.
Rękawy na talerze nie są zakończone stożkiem i talerze o ostrych krawędziach wewnętrznych wchodzą ciężko.
Spin.
Talerze nałożone na kołnierz kręcą się krótko, o ile w ogóle. 10kg talerz kręcił się przez kilka sekund. Zakładam, że świadczy to o słabej jakości tulejach i może stanowić to problem w dwuboju. Przy tym można zauważyć, że kołnierze na obciążenie są nierówne. W moim użyciu, nie zrobiło to różnicy.
Wykończenie.
Z daleka, gryf, to gryf, jak każdy inny. Z bliska wygląda tanio, w miarę solidnie, ale jest po obijany i ma mnóstwo różnych skaz.
Nieznanym czynnikiem jest bat - elastyczność, która ma znaczenie przy dużych ciężarach w dyscyplinach dwubojowych. Nie mam jak tego sprawdzić.
Podsumowanie.
Przy moim skromnym doświadczeniu, gryf oceniam średnio/słabo. W użyciu codziennym, różnicę zrobiła mi zbyt duża średnica - 30mm i radełkowanie, które uważam za trochę zbyt grube. Ostre końcówki kołnierzy, nie ułatwiają zakładania talerzy. Jest to pierwszy gryf, z jakim miałem do czynienia w domu i jego jakość nie przełożyła się za bardzo na wyniki. Martwy ciąg musiałem robić w paskach, co było pewnym utrudnieniem, ale poza tym, gryf, to gryf i zrobił wszystko, co do niego należało. W cenie ok 200zł jest to najtańszy gryf olimpijski 20kg, 220cm jaki znam. Polecam doinwestowanie do lepszego.
Lepszy gryf, poza pewniejszym chwytem czuje się w ręku lepiej, przyjemniej. Do tego dochodzi też poczucie posiadania gadżetu wyższej jakości, które jest całkiem przyjemne, w przeciwieństwie do gryfu ekonomicznego.