Technogym MyRun

Technogym MyRun to sprzęt klasy Premium. Ma być przełożeniem profesjonalnego sprzętu komercyjnego, na warunki domowe. Testując liczę na wysokiej klasy wykonanie, ponadprzeciętne opcje treningowe, rewelacyjne odczucia biegowe i doznania wizualne z pogranicza transcendencji. Cena zobowiązuje.

 

Montaż.

Zgodnie z filmami promocyjnymi, trwa 5 minut. Jest prosty i intuicyjny. Elementy chętnie wpasowują się na swoje miejsce w satysfakcjonujący sposób. To najlepszy system, z jakim miałem do czynienia.

 

Jakość wykonania.

Najtańsza bieżnia Technogyma jest lepiej wykonana od wszystkich innych bieżni domowych jakie znam. Użyte materiały są bardzo wysokiej klasy. Wykończenie jest pierwszorzędne, zarówno wizualnie jak i w dotyku. Spasowanie elementów jest perfekcyjne, detale są dopracowane. Linie jednego elementu płynnie przechodzą w linie drugiego. Łączenia są tak pieczołowicie dopracowane, że na pierwszy rzut oka nie jesteśmy w stanie znaleźć nawet dziur na śrubki. Klasa sama w sobie.

 

Design.

To osobny rozdział i temat na co najmniej jeden dodatkowy film. Ale nie bez powodu MyRun jest ulubionym wyborem (zamożnych) projektantów, architektów i artystów. Minimalistyczny, industrialny design czerpie garściami ze szkoły Bauhausu. Zakładam, że tak wyglądała by bieżnia, gdyby 60 lat temu projektował ją Max Bill. Zgodna z 10 zasadami Dietera Ramsa od 1 do ostatniego punktu. I jeśli uważacie, że mniej znaczy więcej, to w tym modelu egzekucja tej filozofii sprawdziła się idealnie. Forma fenomenalnie podążyła za funkcją i przyciąga mnie przy każdej interakcji z tym sprzętem.

 

Mój bieg.

Indywidualny. Dla samego siebie. Bieg. Tyle.

MyRun uważam za nazwę bardzo adekwatną. Nie ma tu nonsensu, żadnego narzucania, że jesteś biegaczem, maratończykiem lub bezdusznego alfanumerycznego kodu modelu. W MyRun liczy się bieg i samo doświadczenie z użytkowania jest bardzo dobre. Nic nie odciąga naszej uwagi od tego, co robimy. Powierzchnia biegowa jest adekwatna dla użytkownika średniego wzrostu. Nie obraził bym się, gdyby było jej więcej, ale większy pokład zaburzył by proporcje urządzenia. Miejsca wystarcza na zrobienie skipów i ćwiczeń rozgrzewkowych, ale trzeba się przy tym mocno koncentrować. Podobnie z wymachami ramion. Uparty użytkownik może odpiąć poręcze boczne generując w ten sposób więcej miejsca na wymachy.

Amortyzacja jest świetnie wyważona. Pokład nie sprężynuje, ale dobrze tłumi uderzenia stopy o podłoże. Na MyRun możemy biegać szybko, ale też bezpiecznie dla stawów.

Konstrukcja jest solidna, ciężka, sztywna. Zapewnia perfekcyjną stabilność w trakcie nawet najszybszego sprintu. Silnik ma spory zapas mocy, działa bez jakichkolwiek zacięć.

Finalnie, samo bieganie oceniam bardzo dobrze, porównywalnie ze Spiritem XT685 ale na trochę mniejszym pokładzie.

 

Bezkompromisowa Konsola!

Zdecydowanie najbardziej radykalny i kontrowersyjny element MyRun. Tu forma wygrała z funkcją i poświęcono pewne elementy użytkowe na rzecz wyglądu.

Samo dotknięcie bieżni powoduje wybudzenie jej ze stanu uśpienia. Monochromatyczne wyświetlacze pokazują czas, wznios, prędkość i dystans. Absolutne minimum. Do pełni szczęścia przydało by się jeszcze tempo i puls ale to zakłóciło by nieskazitelny design.

4 parametry treningowe i do tego tylko 3 przyciski … a w zasadzie dźwignie. Dobrze czytacie. Tu zasadę „less is more” doprowadzono do granicy. Ten model ma włącznik, dźwignię zmiany prędkości i dźwignię wzniosu! W cenie siedmiu bieżni ż Decathlonu mamy jedną z 3 przyciskami.

 

Skrótów prędkości, wzniosu, programów treningowych, wiatraczka, głośników, pulsomierza i innych gadżetów brak! Nie jest to sprytnie ukryte, po prostu tego nie ma.

To co jest działa świetnie. Intuicyjne w obsłudze dźwignie sprawują się zgodnie z przeznaczeniem. Są przyjemne w dotyku i zachęcają do interakcji. Po naciśnięciu czegokolwiek bieżnia reaguje od razu. Jest to doprowadzone do takiego poziomu mistrzostwa, że stając na bieżni, uruchamiamy konsolę, bez dotykania jej. Uruchamiamy pas przyciskiem start, dodajemy prędkości drugim przyciskiem i już biegniemy. Przycisk stop po dłuższym przytrzymaniu działa jako pauza. Genialna prostota. Po zejściu z włączonej bieżni pas sam się zatrzymuje i bieżnia przechodzi w stan uśpienia. 

 

Integracja z iPadem działa bardzo dobrze. Interfejs graficzny jest przyjemny i intuicyjny. Oprogramowanie jest przydatne, wyposażone w liczne programy treningowe, możliwość zapisywania wyników itd. To materiał na oddzielną recenzję lub film. O ile oczywiście ma się iPada, bo zwykły telefon lub tablet na Androidzie, bez logo nadgryzionego jabłka jest zbyt plebejski, by Technogym się z nim integrował. Na iPady mamy aż 2 półeczki, jedna z uchwytem zabezpieczającym oraz port USB w roli ładowarki.

 

Podsumowanie

MyRun to rewelacyjna bieżnia. Jest praktyczna, wygodna i solidna. Jakość sama w sobie, której nie znalazłem w innych bieżniach domowych. Wszytko co w niej jest, jest celowe, przemyślane i zrobione ze smakiem. W tym bezkompromisowym sprzęcie brakuje mi kilku ważnych opcji np. skrótów prędkości i wentylatora, ale nadal uważam że jest to świetne urządzenie, którego użytkowanie i samo posiadanie sprawia mi wiele przyjemności.

 

Czy warto?

W ciągu 3 lat, mało używany egzemplarz MyRun stracił na wartości ponad 8000 zł, dzięki czemu mogłem go kupić w przystępnej cenie. Jeśli się zepsuje, to naprawa będzie bardzo kosztowna. Gdyby bieżnie nie były moją pracą i pasją, to zdecydowanie na taki zakup bym się nie zdecydował i nikomu go nie polecił. A jednak mam, jestem zadowolony i polecam. To jedna z tych rzeczy, które się nie opłacają a jednak warto je mieć.

 

Zdecydowane zalety to:

+design

+jakość

+przyjemność z treningu

 

Wady

-brak skrótów prędkości

-brak wiatraka

-cena